Wszyscy się przygłupa czepiają, a on może wcale nie chciał by tak wyszło?
Spójrzcie na okoliczności łagodzące:
- To nie jego wina że jest kiepskim kierowcą. Trzeba winić państwo za to że dało mu uprawnienia jak widać wyraźnie, że nie ogarnia o co chodzi.
- Zresztą myślę, że on nie chciał. Na co dzień to spokojny Krzysio, szef nim pomiata, żona bije, dzieci olewają. Jednak ten samochód wyciąga z niego co najgorsze! W końcu jak się jeździ burakowozem to trzeba być burakiem, prawda?
Dokładnie identyczną sytuacje miałem. Najpierw celowo zwalniał, a później ścigać mu się zachciało... Jeszcze coś tam później machał, udając że nie wie o co chodzi.
Część II