Właściciel pojazdu lub jego syn uważa, że parking pod sąsiednim blokiem to jego własność. Trąbi na innych, krzyczy, a kto wie co jeszcze... jak ktoś śmie zaparkować na jego miejscu bo... jego ojciec umie tylko na prostych kołach wyjechać z parkingu (ponoć jest niepełnosprawny - oczywiście miejsce w żaden sposób nie jest oznaczone, a samochód nie posiada żadnej karty za szybą). Szanowny Panie, jeśli by Pan zamiast krzyczeć i trąbić grzecznie zapytał i przedstawił jakąś legitymację rozważyłbym Pańską bezczelną "prośbę", jednak w takiej sytuacji będę parkował gdzie mi się podoba i nie zabraniają tego przepisy. Jeżeli Pan lub Pański ojciec ma problem to może lepiej niech zrezygnuje z jazdy samochodem bo jeżeli ma problem z wyjechaniem z parkingu to nie powinien siadać za kierownicą, gdyż stwarza zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Nie pozdrawiam - sąsiad.
Cofanie na światłach