Kiedy jechałem po pasach wózkiem inwalickim to kierowca dodał gazu i uderzył mnie kiedy spadłem z wózka to pokazał środkowy palec i kazał mi szybciej biegać i odjechał
Wpakował mojego kolege do bagażnika to ja wsiadłem za kierownice zrobiłem kółko i jak wróciłem w miejsce gdzie to się stało wypuściłem kolege z bagażnika a ten cfel siedział na krawężniku i płakał
Boże, ja z nim chodziłam kiedyś. Na szczęście krótko, bo gość jest tragiczny. Wiem, że to zabrzmi banalnie, ale częściej mu nie stawał niż stawał. Nie dziwie się, że się tak zachowuje.
ciekawe ile śniegu musiała sobie napchać w cipsko jego matka, żeby ulepić takiego bałwana