Gość przejechał obok nas Seatem Altea jak król osiedla – szary lakier błyszczał w zachodzącym słońcu, felgi kręciły się jak moje myśli po rozstaniu. Moja dziewczyna spojrzała na niego i powiedziała tylko: „Widać, że nie tankuje za 50.”Wiedziałem, że przegrałem, nie zdążyłem nawet zareagować. Teraz jestem singlem, a on ma nową pasażerkę i otwiera jej drzwi jak w filmach. A ja? Ja zostałem sam z resztką Pepsi z Żabki.
Jechałem objazdem przez wieś, bo nawigacja prowadziła mnie bokiem, żeby ominąć korek. I trafiłem na naprawdę dziwną akcję – byłem jakieś 100, może 150 metrów od niego, jak sportowy Seat (szary, niski, głośny) wjeżdżał bokiem na skrzyżowanie. Ale to nie było zwykłe skrzyżowanie – piach, zero asfaltu, wąsko, z każdej strony tylko miejsce na jedno auto.
Gość wlatuje bokiem, robi bączka, wycofuje, zawraca w stronę, z której przyjechał… i po chwili znowu wraca – tym razem pełnym ogniem, ścina zakręty jak na rajdzie WRC, kurz leciał na pół wsi. Słychać było jak silnik wyje, zawieszenie aż płakało, ale trzeba mu oddać – umiejętności ma. Auto mu nie uciekało, wszystko miał pod kontrolą.
Tyle że umiejętności to jedno, a zdrowy rozsądek drugie. Takie rzeczy to się robi na torze wyścigowym, nie na piachu między domami we wsi, gdzie ktoś może wyjść z podwórka albo jechać rowerem. Robienie show w takim miejscu to proszenie się o nieszczęście – dla siebie i dla innych.
Gość przejechał obok nas Seatem Altea jak król osiedla – szary lakier błyszczał w zachodzącym słońcu, felgi kręciły się jak moje myśli po rozstaniu. Moja dziewczyna spojrzała na niego i powiedziała tylko: „Widać, że nie tankuje za 50.”Wiedziałem, że przegrałem, nie zdążyłem nawet zareagować. Teraz jestem singlem, a on ma nową pasażerkę i otwiera jej drzwi jak w filmach. A ja? Ja zostałem sam z resztką Pepsi z Żabki.