Pokonywał rondo na ręcznym po czym przewrócił się na bok niczym Nikodem D. Na swoim ścigaczu.
Na szczęście woził ze sobą kiełbasę od pana T z placu szembeka, która była tak twarda że wybił nią szybę, i wyważył drzwi. Niestety jak już udało mu się wyjść to padł na ziemię i krzyczał DWA SNICKERSY NA WYNOS RAZ DWA
Widziany ostatnio na saskiej kępie, odbierał Czarosława baryłkę ze spotkania, miał na dachu plakietkę zamiast Uber to udar i legitymował się jako taksiarz. Jechał z otwartymi szybami słuchając poloneza i w dodatku kretyn do tego poloneza spiewal
Pies wypierdala się na kolegów po fachu. Nie pozdrawiam