nie umiem zrozumieć kierowcy, który na oczach blisko dwudziestu osób, boleśnie uszkadza kogoś samochód i odjeżdża...może szok? być może...
zabolało mnie tym bardziej...że w zbliżonej sytuacji pozostawiłem nr telefonu do siebie...a w chwilę po tym fakcie okazało się, że odnalazł się właściciel. Nie byłeś sam w aucie...po co ta ucieczka? mnie kosztowałą nieprzespaną noc...pracowałem do 2.30, Ty uderzyłeś "moje" auto około 2.20...
jesteś młodym człowiekiem, ale to niczego nie usprawiedliwi, bo jesteś przede wszystkim kierowcą!!!
Mnie na kursie uczono uczciwości, kultury jazdy, pomagania innym, przewidywania i ustępliwości potężniejszym...np tramwajom... .
Człowieku wymuszasz pierwszeństwo motocykliście, który jest bez szans po zetknięciu z twoją zardzewiała już puszka. ..ciekawe jak ty przechodzisz przeglądy palo
Kierowca sędziwego wieku, rocznik '31. Stoczył się na mnie stojącego ok 1,6 m za jego toyotą Yaris z podwyższonego przejścia dla pieszych i uderzając w mój zderzak, kiedy zwróciłem uwagę, bo trąbienie nie skutkowało, nie tyle on, co jego żona miała do mnie pretensje, że zacytuję: "co pan od nas chce, my nie mamy czasu". Problem ze słuchem i z dociskaniem hamulca... Po prostu w pewnym wieku trzeba odpuścić jazdę samochodem bo stanowi się zagrożenie dla siebie i innych... w moim przypadku minimalne ale może być inaczej.
Wyprzedza cały korek, który chce skręcić w lewo, prawym pasem a na skrzyżowaniu wpycha się na chama. Czerwona wanna bodajże spotkana w Warszawie na marsa.
Bez zastrzeżeń. Kultura na drodze.