Dziwny kierowca. Jakiś taki narwany i czerwony na twarzy. Jechał za mną na prawym pasie równoległej jezdni obwodnicy. Sobotni poranek przed 8 rano. Mało samochodów na drogach. Ograniczenie do 90 km/h. Wyprzedzałem inne auto, sam jadąc kilka km/h powyżej ograniczenia. Trwało to może 10 sekund. Mruganie światłami, jazda na zderzaku. Można byłoby pomyśleć, że kierowca się gdzieś spieszy... ale gdy tylko wyprzedziłem to inne auto, czerwonolicy zjechał na lewy pas (nie dając mi szans na taki manewr) i zamiast pognać przed siebie, zrównał się ze mną i zaczął coś szybko mówić. Nie opuścił szyby, więc nie wiem, co chciał mi powiedzieć. Pewnie przepraszał za głupotę. Bo przecież zrównując się ze mną tracił kolejne cenne sekundy. Choć dopuszczam, że po prostu zwracał mi uwagę, że sam jechałem ociupinkę za szybko, więc jak następnym razem go zobaczę w lusterku, zwolnię do tych przepisowych 90 km/h.
Jeździ po chodniku przez przejscie dla pieszych i dewastuje kostkę brukową.