Dnia 3 lipca 2025 roku około godziny 19:30, przechodząc przez przejście dla pieszych na ul. H. i K. Czeczów w Krakowie (w stronę pętli autobusowej), omal nie zostałem potrącony przez kierowcę samochodu na warszawskich tablicach rejestracyjnych.
Gdy wchodziłem na przejście, jeden z kierowców zatrzymał się i ustąpił mi pierwszeństwa. Gdy znajdowałem się na środku pasów, z przeciwnego pasa przejechał z dużą prędkością samochód, niemalże uderzając we mnie. Kierowca w ogóle nie zareagował – jak spojżałem w jego boczną szybe to był wpatrzony w telefon, zapewne oglądał zdjęcia Tęczowego Rafałka.
Chwilę później, na kolejnym przejściu dla pieszych (w okolicy skrzyżowania z ul. Agatową), sytuacja się powtórzyła. Po przejechaniu autobusu, który nadjeżdżał z prawej strony, zacząłem wchodzić na pasy – w tym samym momencie kierowca ruszył, po raz drugi stwarzając realne zagrożenie. Po mojej głośnej uwadze zatrzymał się nie opodal, jednak zamiast przeprosić, miał do mnie pretensje. Jednak jak to warszawiaczek został zgaszony jak pet i tchórzliwie uciekł zamiast się ze mną skonfrontować.
Uwaga na tego Ćpuna, jeździ zygzakiem, kiedy próbowałem muz zwrócić uwagę to tylko coś bełkotał pod nosem, wieczór ,a on ciemne okulary i czapka z daszkiem. Policja nie reaguje. Omijajcie szerokim łukiem.
Wjechał na żyletki między moje auto i drugie, musiałam awaryjnie hamować, bo inaczej wjechałby centralnie we mnie. Auto za mną ledwo wyhamowało i też zatrzymało się na centymetry za mną. Gdyby auto przedemną między które Pan się wciskał nie przyspieszyłoby mielibyśmy kolizję conajmniej 4 aut.
Zdarzenie miało miejsce na al. Reymonta na wysokości przystanku Ogrody Działkowe Bemowo
Parkuje jak totalna Ciota