Ostatnio, jadąc sobie po S7 jakieś 150 na liczniku, nagle w lusterku pojawił się Golfik – leciał jak F-16 na dopalaczu, więc czym prędzej zjechałem na prawy, a on po chwili zniknął, jakby w ogóle nigdy go tam nie było. Pewnie już wtedy był w Niemczech. Sztywny git
Człowiek ten oddał mocz na felgę mojego samochodu