Można powiedzieć że kozak za kółkiem i na tym się kończy jego kozaczenie.
Byłem świadkiem kolizji redzie jak kierowca w/w pojazdu najechał umyślnie na motocyklistę a następnie potrącił i zbiegł z miejsca kolizji.
Starszy pan z ciemnogranatowego seata z logo firmowym (żeby było śmieszniej, branża motoryzacyjna) trąbi na kierowcę auta, który zatrzymuje się - zgodnie z przepisami - przed zieloną strzałką (Wejherowo, wyjazd z ul. 12 Marca w ul. I Brygady Pancernej WP w kierunku Redy). Niechaj pan z seata przeczyta sobie ten wpis uważnie. Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, zawartymi w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z dnia 31 lipca 2002 roku, w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz. U. z 2002 r. Nr 170, poz. 1393 z późniejszymi zmianami), w chwili gdy sygnalizator S-2 nadaje sygnał czerwony wraz z sygnałem w kształcie zielonej strzałki, oznacza to, że można warunkowo skręcić w kierunku wskazanym strzałką w najbliższą jezdnię na skrzyżowaniu. W związku z tym zapisem kierujący powinien zatrzymać się przed linią zatrzymania, a w przypadku jej braku przed sygnalizatorem.
Kierowca nie zachowuje bezpiecznej odległości za przednim autem, od Szemuda "siedział na dupie" choć mógł wyprzedzić. A później trąbił i wyprzedził na ciągłej przed pasami dla pieszych w Wejherowie. Dodam, że jechaliśmy normalną prędkością.
O co chodziło temu pseudo‐kierowcy?
Jakiś półgłówek jeździ rupieciem hałasując na całe miasto. Wiejski tuning w samochodzie i na siedzeniu kierowcy.