Gość w rozklekotanej BMW wyglądał jakby właśnie skończył wymieniać sprzęgło... łomem. Silnik brzmiał jakby pił czwartego energetyka, zawieszenie miało własną choreografię, a rura wydechowa śpiewała hymn mechaniki ulicznej. Wysiadł w dresie, zostawił silnik na luzie (i na modlitwie), po czym zaciągnął się atmosferą. Piękno chaosu.
Czarny mężczyzna w tym aucie wyglądał, jakby właśnie wracał z castingu do 'Szybcy i Wściekli: Łomża Drift'. Miał na sobie kaptur, okulary przeciwsłoneczne i aurę człowieka, który potrafi zaparkować równolegle... na rondzie. Auto wydawało dźwięki jak blender na kamieniach, ale poruszało się z gracją flaminga na rolkach. W pewnym momencie myślałem, że wyciągnie miecz świetlny i zacznie kierować ruchem. Legenda
Mamy 2025 i ten pan nadal nie zmienił stylu jazdy, slalom i spychanie, byle wjechać na lewy, nie ma zielonego pojęcia o jeździe na autostradach.