Błąka się po tym chodniku jak smród po gaciach, bluzg za bluzgiem, drze się jak stare prześcieradło tym przepitym i przepalonym głosem na pół osiedla i te jego "mondrości". Chyba granatem go oderwali z jakiejś warszawskiej meliny. Ubiór włącznie z tymi śmiesznymi mokasynkami, kaszkiecikiem i koralikami pod łoniakowatą brodą tylko dopełnił obrazu niskoudżetowego fircyka w zalotach.
Fatalna oprawa muzyczna, a propo kierowca piany prawie staranował grono ludzi, którzy schodzili bardzo stromym teren w dół, nie zwarzał na warunki na drodze, zatarasował cały parking, że nie dało się wjechać, no niestety jestem bardzo zdegustowany zachowaniem Dj-a. Boli mnie bardzo podejście tegoż pana.
On tam chciał striptiz robić na chodniku czy co? Rozbiera się, ubiera się, wtf, z roboty na ulicy wrócił? Jakiś troglodyta co nei umie zachować się wśród ludzi