Głupia cipa przywiozła swoją opryszczoną wyszczekaną córeczkę do osiedlowego ortodonty. Nie widziała problemu w rozjeżdżaniu zieleni, nie przeszkadzał jej wysoki krawężnik, ani ja stojący na chodniku. Taranowała mnie. Dookoła miała 5 wolnych miejsc, ale szczególnie upodobała sobie to, idealnie naprzeciwko wejścia do dentysty.
Mistrz niebezpiecznego parkowania pod szkołą. Zero wyobraźni.