Śnieg, błoto na drodze którym na nas chlapią, sznur samochodów i tak sobie stoimy czekając na przejście. Ten pan jako jedyny zatrzymał się żeby przepuścić pieszych na pasach.
Dziękuję.
Brazylijska, wczoraj. Zapytany (bo w końcu się pojawił) czemu zatarasował cały chodnik, okazał się głuchoniemy.
Wsiadł, dodał gazu i ruszył w moją stronę z takim impetem, że gdybym nie odskoczyła, wjechałby we mnie. Tym razem to mnie, w szoku, odebrało mowę...
Kiedy już był na jezdni, uchylił okno i, cud!!! Okazało się, że odzyskał głos, alleluja!
Machnął mi jakimś świstkiem i wykrzyczał na całą chyba Saską Kępę:
Teraz widzisz, k...do, dlaczego tu parkuję? To sp...alaj, k..wo, ale już, won mi stąd!!!
Parkowanie na przejściu dla pieszych, żenada