Jechałem sobie spokojnie ścieżką rowerową gdy nagle drogę zajechało niebieskie auto brzmiące jak kaszlące dziecko z astmą na wuwuzeli. Uchyli szybę zaczął się na mnie wydzierać, że hejtuje go bo ma pasje i, że nie mam auta a on ma prawdziwego dżej di ema (nie wiem co to znaczy). Napluł na mnie, postrzelał płomieniami i odjechał z piskiem opon. Gdy odjeżdżałeś to odpadła tobie jakaś część z auta :)
Chłop na siłę popisuje się jakimś gównem, które kaszle z wydechu jak 12to latek po e-papierosie, udaje jakiegoś ściganta, którym nie jest (jest to niejaki "touge rider" na fb).
Ze Starachowic ekspercie za 5 złotych.