z nią to jest taki klikat że ani jej nie złapiesz ani tej bestii nie uciekniesz ale w kwestii łamania przepisów to taka nieskazitelna to raczej nie jest :-)
He, he, mnie też ktoś na przejściu przepuścił, ale nie zapamiętałem numeru, bo się śpieszyłem. A już na pewno bym nie miał czasu obejść go dookoła i przeczytać z tyłu na jego klapie bagażnika jaką miał pojemność silnika.
Co za LU... LU... LUJ!