Tak jak ktoś wspomniał poniżej (za co został srogo "ukarany" łapkami w dół), używanie sygnału dźwiękowego w terenie zabudowanym bez potrzeby jest przewinieniem.
Ponadto, z tego co widzę - kierowca hyundaia nie chciał pojechać pod prąd bądź coś w tym rodzaju (co na tego typu skrzyżowaniach bez pasa zieleni zdarza się często). A to byłoby rażące łamanie przepisów.
Owszem, kierunkowskazu użył w zły sposób (przecież skręcał w prawo, a sygnalizował już zamiar skrętu w lewo na światłach).
Jakość filmu jest taka, że nie jestem w stanie stwierdzić gdzie są jakie linie już na wysokości pasa rozbiegowego (?).
Tak czy siak faktycznie przejechał po linii ciągłej, co - owszem - przewinieniem jest. Ale zdecydowanie lepiej jest, gdy zrobi własnie w ten sposób (łamiąc na własną odpowiedzialność przepisy przejeżdżając przez linię ciągłą) niż gdyby wjechał na skrajny prawy pas, a potem próbował w tym (niemałym przecież) ruchu przebić się na pas do skrętu w lewo nie najeżdżając na żadną z linii ciągłych. Bo w przypadku z filmu jedyne co "złego" robi kierowca hyundai'a - to denerwuje autora filmu.
Ale gdyby włączył się na skrajny prawy pas, a potem przez kilka minut próbował się przebić na skrajny lewy pas przy tym ruchu - stworzyłby o wiele większe zagrożenie, bo prawdopodobnie niejednokrotnie musiałby po prostu zatrzymać się na drodze w celu przeczekania aż pasy po jego lewej będą wolne.
Poza tym widzę, że autor filmu emocjonuje się niesamowicie, podczas gdy kierowca hyundai'a tłumaczy w sposób "w miarę" logiczny łamanie przepisów przez autora... Jeden i drugi użył inwektyw, więc tego raczej komentować nie warto.
Wsiadanie za kółko powinno być równoznaczne z włączeniem myślenia za innych, co wg mnie kierowca hyundai'a własnie zrobił, wybierając mniejsze zło.
Przepisy złamał i jeden kierowca i drugi, ale wg mnie Pan z hyundai'a prezentuje po prostu kierowcę znacznie bardziej spokojnego, a przede wszystkim - doświadczonego.
A nerwy są bardzo złym doradcą, szczególnie, gdy kieruje się samochodem który nie waży tyle co rower...
Zakazane jest używanie sygnału dźwiękowego na obszarze zabudowanym, chyba że jest to konieczne w związku z bezpośrednim niebezpieczeństwem a także jego nadużywanie, bądź używanie niezgodnie z przeznaczeniem.
Chciałem najeżdżać na rowerzystę , ale ręce opadają. Idealny egzemplarz Łódzkiego rowerzysty - ja, ja, ja, mi, mi, mi. Nie raz miałem sytuację jadąc samochodem w korku , że nagle obok mnie przemyka rowerzysta czy to z lewej czy to z prawej strony, wyłaniając się zza jakiejś przeszkody z taką prędkością, że trzeba by było skanować lusterka non stop ,żeby typa zauważyć. Rozwagi i zrozumienia dla kierowców kolego życzę!
Nie bronię tu motocyklisty, bo wiem jak oni jeżdżą, poruszam się na co dzień autem i swoje widzę. Nagrywający też złamał parę przepisów na tym nagraniu, nie wiemy jak było z motocyklistą na czerwonym motocyklu.
Jeśli motocyklista utrudnił ruch kierowcy Volvo, to zachowanie gostka może nie było na miejscu, ale mogło być uzasadnione... jeden zaklnie pod nosem, a drugi pójdzie dać po dziobie.
A jeśli cała złość spowodowana była tym, że motocyklista wyprzedził go na podwójnej ciągłej i gościu wyszedł do niego tylko dlatego, że ciśnie po motocyklistach jak 99% ludzi, to jak najbardziej zachowanie było nie na miejscu.
Jeśli widzę motocyklistę to puszczam go przy pierwszej lepszej okazji. Wiem, że dla większości z nich rzadko "istnieje" linia ciągła, więc zjeżdżam tak, żeby mógł sobie śmiało przejechać. Mi to nie zaszkodzi, a on przejedzie i oboje będziemy zadowoleni. Pozdrawiam.
Nie bronię tu motocyklisty, bo wiem jak oni jeżdżą, poruszam się na co dzień autem i swoje widzę. Nagrywający też złamał parę przepisów na tym nagraniu, nie wiemy jak było z motocyklistą na czerwonym motocyklu.
Jeśli motocyklista utrudnił ruch kierowcy Volvo, to zachowanie gostka może nie było na miejscu, ale mogło być uzasadnione... jeden zaklnie pod nosem, a drugi pójdzie dać po dziobie.
A jeśli cała złość spowodowana była tym, że motocyklista wyprzedził go na podwójnej ciągłej i gościu wyszedł do niego tylko dlatego, że ciśnie po motocyklistach jak 99% ludzi, to jak najbardziej zachowanie było nie na miejscu.
Jeśli widzę motocyklistę to puszczam go przy pierwszej lepszej okazji. Wiem, że dla większości z nich rzadko "istnieje" linia ciągła, więc zjeżdżam tak, żeby mógł sobie śmiało przejechać. Mi to nie zaszkodzi, a on przejedzie i oboje będziemy zadowoleni. Pozdrawiam.
Nie dziwię się że dostał - wyprzedzanie na podwójnej ciągłej i na przejściu dla pieszych - a może gość z Volvo zatrzymał się żeby kogoś przepuścić. Coraz więcej motocykli na drogach i coraz więcej idiotów co za tym idzie...
Dla sprostowania, On musiał jechać lewym pasem, aby skręcić w lewo lub pojechać prosto bo tak jest zaprojektowane to skrzyżowanie nazwane " Rondem Solidarności" w Łodzi. Pan z Suzuki chciał być cwaniakiem i się wciskał, w godzinach szczytu są tam spore korki.
Super, pokazujesz złość kierowcy volvo, a zapominasz o tym, że sam złamałeś przynajmniej kilka przepisów:
- wyprzedzanie na podwójnej ciągłej
- wyprzedzanie tuż przed przejściem dla pieszych
- omijanie samochodu stojącego przed zamkniętym przejazdem kolejowym (z przekroczeniem podwójnej ciągłej)
Kierowca volvo może przesadził, ale ciekawi mnie, czy ten na czerwonym motocyklu nie dał mu ku temu powodów... Pokazujesz filmik z jednym ujęciem wyrwanym z kontekstu. Motocyklista dostał w kask bez powodu? Śmiem wątpić.
Przypomnę tylko, że w myśl aktualnie obowiązujących przepisów pieszy nie ma pierwszeństwa dopóki nie znajdzie się na przejściu dla pieszych. Mówiąc inaczej - to, że dajesz im znać ręką, że ich puszczasz może być w Twojej ocenie bardzo sympatyczne i kulturalne, ale bez upewnienia się, że inne pojazdy po Twojej (zazwyczaj) lewej stronie widzą pieszego i również chcą go puścić (lub, jeśli nie chcą go puścić lub go nie widzą - to, że zdążą bezpiecznie zahamować) - robisz tym pieszym lwią przysługę.
Sytuacja bardzo podobna do tej, którą setki razy widziałem na polskich drogach, kiedy to ktoś uprzejmy jadący drogą z pierwszeństwem przejazdu chce wpuścić do ruchu samochód włączający się z podporządkowanej (zazwyczaj chcący skręcić w lewo). Faktycznie, kierowca z pierwszeństwem przejazdu wpuszcza tego z ulicy podporządkowanej, zapominając tylko o tym, że z przeciwnego kierunku również jadą samochody... Niejedną stłuczkę wg powyższego schematu widziałem. Tylko, że w takim przypadku ludzi chroni masa blachy. A w przypadku pieszych jak na Twoim filmie - nie chroni ich nic.
Poza tym kilka nagrań w tym filmie znalazło się tam chyba przypadkiem, bo nie widać tam żadnej tępoty, a kierowcy wymienionych przez Ciebie samochodów rozpoczęli bądź skończyli manewr wyprzedzania zgodnie z prawem.
Mówiąc inaczej - zanim zacznie się mędrkować odnośnie kultury jazdy i przepisów na drodze, wypadałoby te przepisy poznać. Pamiętaj - nadgorliwość gorsza...
No cóż, wg mnie autor filmu racji nie ma.
Tak jak ktoś wspomniał poniżej (za co został srogo "ukarany" łapkami w dół), używanie sygnału dźwiękowego w terenie zabudowanym bez potrzeby jest przewinieniem.
Ponadto, z tego co widzę - kierowca hyundaia nie chciał pojechać pod prąd bądź coś w tym rodzaju (co na tego typu skrzyżowaniach bez pasa zieleni zdarza się często). A to byłoby rażące łamanie przepisów.
Owszem, kierunkowskazu użył w zły sposób (przecież skręcał w prawo, a sygnalizował już zamiar skrętu w lewo na światłach).
Jakość filmu jest taka, że nie jestem w stanie stwierdzić gdzie są jakie linie już na wysokości pasa rozbiegowego (?).
Tak czy siak faktycznie przejechał po linii ciągłej, co - owszem - przewinieniem jest. Ale zdecydowanie lepiej jest, gdy zrobi własnie w ten sposób (łamiąc na własną odpowiedzialność przepisy przejeżdżając przez linię ciągłą) niż gdyby wjechał na skrajny prawy pas, a potem próbował w tym (niemałym przecież) ruchu przebić się na pas do skrętu w lewo nie najeżdżając na żadną z linii ciągłych. Bo w przypadku z filmu jedyne co "złego" robi kierowca hyundai'a - to denerwuje autora filmu.
Ale gdyby włączył się na skrajny prawy pas, a potem przez kilka minut próbował się przebić na skrajny lewy pas przy tym ruchu - stworzyłby o wiele większe zagrożenie, bo prawdopodobnie niejednokrotnie musiałby po prostu zatrzymać się na drodze w celu przeczekania aż pasy po jego lewej będą wolne.
Poza tym widzę, że autor filmu emocjonuje się niesamowicie, podczas gdy kierowca hyundai'a tłumaczy w sposób "w miarę" logiczny łamanie przepisów przez autora... Jeden i drugi użył inwektyw, więc tego raczej komentować nie warto.
Wsiadanie za kółko powinno być równoznaczne z włączeniem myślenia za innych, co wg mnie kierowca hyundai'a własnie zrobił, wybierając mniejsze zło.
Przepisy złamał i jeden kierowca i drugi, ale wg mnie Pan z hyundai'a prezentuje po prostu kierowcę znacznie bardziej spokojnego, a przede wszystkim - doświadczonego.
A nerwy są bardzo złym doradcą, szczególnie, gdy kieruje się samochodem który nie waży tyle co rower...