Jakaś niezrównoważona blondyneczka, jeździ środkiem między pasami, zmienia pas po czym włącza dopiero kierunkowskaz, jak tylko się zatrzyma na chwilę to chyba szuka mózgu na fotelu pasażera bo cały czas się schyla w tą stronę. Po prostu niepoważna.
Ten najgorszy kierowca z Pabianic to typ, którego wszyscy się boją spotkać na drodze. Jeździ jakby był na torze wyścigowym, a nie w środku miasta. Zamiast trzymać się przepisów, driftuje na rondach, ślizga się po zakrętach, często bez względu na pogodę, ruch czy obecność pieszych.
Ma stary, głośny samochód – zazwyczaj z przyciemnianymi szybami, ryczącym wydechem i mrugającymi LED-ami. Nie używa kierunkowskazów, ale używa klaksonu – często i bez powodu. Wyprzedza na trzeciego, przekracza prędkość, ignoruje czerwone światła. Na przejściach dla pieszych nie zwalnia, bo „on tu rządzi”.
Często można go spotkać nocą – robi hałas, budzi ludzi, pali gumę pod blokami, zostawiając za sobą smród spalonej opony i echo silnika. Dla niego droga to scena, a on gra bohatera w swoim filmie akcji. Tyle że reszta świata nie chce w nim grać – wszyscy chcą tylko bezpiecznie wrócić do domu.
To kierowca, który zamiast prawa jazdy powinien mieć zakaz zbliżania się do pojazdu.
Jakaś niezrównoważona blondyneczka, jeździ środkiem między pasami, zmienia pas po czym włącza dopiero kierunkowskaz, jak tylko się zatrzyma na chwilę to chyba szuka mózgu na fotelu pasażera bo cały czas się schyla w tą stronę. Po prostu niepoważna.