sprawa zgłoszona na policji, ale jak policja działa każdy wie... wczoraj na własną rękę odnalazłam sprawcę:)) przyznał się do wszystkiego zrobiłam zdjęcia, wzięłam oświadczenie i wezwałam policję z miejscowego komisariatu do spisania notatki.
Dzis zadzwoniłam na komisariat, z którego policjanci przyjechalli do zdarzenia i poinformowałam że sama zabezpieczyłam sobie dowody:)
ale pan z którym rozmawiałam bidulek nic nie wie. wg niego to ja powinnam wiedzieć kto prowadzi moją sprawę, mimo że wcześniej nikt nie chciał mi nic powiedzieć o mojej sprawie. Sprawa przez nich nie ruszona, czekaja aż sprawca zdarzy zatrzec ślady.. ja nie czekałam:)
paranoja!!żeby baba w ciąży latała za zbirami bo policja ma zawsze czas!!
Wjechałem w drogę jednokierunkową, a tam jakaś wielmożna pani zatrzymała się na niej i poszła do mieszkania w bloku. Jako że droga jest bardzo wąska i znajduje się miedzy blokami, nie było możliwości ominięcia tego samochodu nawet po trawniku czy chodniku. Po pewnym czasie i użyciu klaksonu pani się zjawiła. Gdy grzecznie zwróciłem jej uwagę że droga to nie parking, pierwsze co to zwyzywała mnie od ch***ków. Tłumaczyłem że mogła chociaż zjechać na chodnik bo zablokowała drogę i nawet w razie czego służby ratunkowe nie przejadą, a ona wysypała na mnie wór bluzgów, bezczelnie wyjęła z bagażnika transporter z jakimś zwierzakiem i poszła sobie do klatki w bloku. Dopiero gdy się obróciła i zobaczyła że robię zdjęcie, z łaską odjechała. Ale nie na długo, bo tylko objechała bloki, z powrotem wjechała na tę drogę i znowu urządziła sobie postój. Brak słów na takie zachowanie.
Teren zabudowany, a na liczniku przynajmniej 80km/h.