Jest 23 września, godzina 7:39, pogoda niezbyt przyjemna, stoję na przystanku na ulicy warszawskiej, czekając na autobus który ma przybyć o godzinie 7:43, tak jak to robił codziennie od ponad 10 lat. Z lewej kieszeni wyciągam telefon aby sprawdzić godzinę. W górnej części ekranu widnieje godzina, 7:44. Myślę sobie „ale jak to, przecież autobus miał być minutę temu, czyżbym pomylił przystanek? No nie, stoję przy tablicy ma której widać napis ul. Grochowska. A może rozkład jazdy został zmieniony?” Już miałem odpowiadać na ostatnie zadane sobie pytanie gdy to z gęstej mgły wyjawiają się reflektory. „Jest nareszcie, mój autobus!” mówię do starszej pani stojącej obok. Ale co to? Nie zwalnia? Kierowca nie chcę mnie zabrać? Może wyrządziłem mu jakąś krzywdę? Lecz z mgły wyłania się nietypowa jak dla autobusu sylwetka, „to hatchback” mówię do wcześniej wspomnianej staruszki,” i jedzie prosto na nas!!”. Czas zwolnił, pojazd znajduję się w tej chwili około 10 metrów ode mnie, podejmuje ryzykowną decyzję aby odskoczyć w rów. „Jestem bezpieczny” pomyślałem, „a co z panią na przystanku?”. Spoglądnąłem w jej stronę, a ona w moją. To już nie była ta sama staruszka z którą chwilę temu zamieniłem parę zdań. Widziałem przerażoną kobietę, która pogodziła się ze swym losem. Kiwnęła głową, czas wrócił do wcześniejszego tempa. Nagle osoba mi bliska, znika z mojego pola widzenia. „Co ja teraz zrobię, co ze mną teraz będzie, czy zdołam się pozbierać po tej stracie?” Nie byłem w stanie odpowiedzieć na te pytania. Lecz wiedziałem że jest jedna rzecz, którą mogę zrobić by uhonorować jej śmierć. Spojrzałem na tabliczkę rejestracyjną, nigdy już nie zapomnę tego ciągu znaków.
Jest 23 września, godzina 7:39, pogoda niezbyt przyjemna, stoję na przystanku na ulicy warszawskiej, czekając na autobus który ma przybyć o godzinie 7:43, tak jak to robił codziennie od ponad 10 lat. Z lewej kieszeni wyciągam telefon aby sprawdzić godzinę. W górnej części ekranu widnieje godzina, 7:44. Myślę sobie „ale jak to, przecież autobus miał być minutę temu, czyżbym pomylił przystanek? No nie, stoję przy tablicy ma której widać napis ul. Grochowska. A może rozkład jazdy został zmieniony?” Już miałem odpowiadać na ostatnie zadane sobie pytanie gdy to z gęstej mgły wyjawiają się reflektory. „Jest nareszcie, mój autobus!” mówię do starszej pani stojącej obok. Ale co to? Nie zwalnia? Kierowca nie chcę mnie zabrać? Może wyrządziłem mu jakąś krzywdę? Lecz z mgły wyłania się nietypowa jak dla autobusu sylwetka, „to hatchback” mówię do wcześniej wspomnianej staruszki,” i jedzie prosto na nas!!”. Czas zwolnił, pojazd znajduję się w tej chwili około 10 metrów ode mnie, podejmuje ryzykowną decyzję aby odskoczyć w rów. „Jestem bezpieczny” pomyślałem, „a co z panią na przystanku?”. Spoglądnąłem w jej stronę, a ona w moją. To już nie była ta sama staruszka z którą chwilę temu zamieniłem parę zdań. Widziałem przerażoną kobietę, która pogodziła się ze swym losem. Kiwnęła głową, czas wrócił do wcześniejszego tempa. Nagle osoba mi bliska, znika z mojego pola widzenia. „Co ja teraz zrobię, co ze mną teraz będzie, czy zdołam się pozbierać po tej stracie?” Nie byłem w stanie odpowiedzieć na te pytania. Lecz wiedziałem że jest jedna rzecz, którą mogę zrobić by uhonorować jej śmierć. Spojrzałem na tabliczkę rejestracyjną, nigdy już nie zapomnę tego ciągu znaków.