Kierowco kłamiesz. Rowerzystą nie dotknął ci auta tylko splunął w twoim kierunku po tym jak zajechał es ścieżkę na co ty próbowałeś go ochlapać woda z kałuży i w końcu zajechałes mu drogę chcąc wkomponować w metalowe barierki.. Wtedy dostałeś w lusterko koguciku. Chyba jednak przyjdzie mi ci to wytłumaczyć osobiście na parkingu pod tekami.
A więc sytuacja wyglądała następująco, podczas wyjazdu ze skrzyżowania z podporządkowanej, kierowca jadący na głównej w ostatniej chwili wyłączył kierunkowskaz i postanowił jechać prosto w związku z czym samochód, aby uniknąć wypadku został zatrzymany w taki sposób, że zderzak wystawał jakieś 10 cm na ścieżkę rowerową, z powodu samochodu znajdującego się z tyłu, brakło możliwości na cofniecie, rowerzysta tak się oburzył, że kopnął w samochód po wyrównaniu się z nim i zapytaniu co on robi, uderzył w lusterko (złożyło się), nie mając pewności czy lusterko zostało uszkodzone oraz od kopnięcia. W związku z czym została zajechana droga rowerzyście aby w razie uszkodzenia domagać się odszkodowania. Tak wyglądało całe zajście.
Z poważaniem
Na drogach aż roi się od takich kogucików co rekompensują sobie wzrost wielkością auta i jak tylko mogą to próbują udowodnić swoją przewagę nad rowerzystą taranujac go Chryslerem.
Kierowco kłamiesz. Rowerzystą nie dotknął ci auta tylko splunął w twoim kierunku po tym jak zajechał es ścieżkę na co ty próbowałeś go ochlapać woda z kałuży i w końcu zajechałes mu drogę chcąc wkomponować w metalowe barierki.. Wtedy dostałeś w lusterko koguciku. Chyba jednak przyjdzie mi ci to wytłumaczyć osobiście na parkingu pod tekami.