Miałem kiedyś taką sytuację. Rząd co najmniej kulkunastu aut jadących tą samą prędkością. Warunki pogodowe trudne - niebo zachmurzone, a z niego pada deszcz. Nagle zauważyłem, że wyprzedza mnie stary ford transit. I robi to na ciągłej i pod górkę. Gdy jest wysokości mojego samochodu zza górki wyłania się auto jadace w przeciwnym kierunku. Kierowca transita zaczął spychać mnie z drogi. Co w tej sytuacji miałem zrobić? Przyśpieszyć i zrobić mu miejsce? Nie da się - przede mna jechało auto. Przychamować i zrobić miejsce? Nie za bardzo bo jak już musiałby to być gwałtowny manewr co na pewno zakończyło się tym, że auto za mną by we mnie uderzyło. Jedyne szczęście w tej sytuacji to to, że droga, po której się poruszaliśmy miała żużlowe podocze i właśnie na nim się zatrzymałem. Ale to jeszcze nie koniec. Burak z transita po chwili zaczął mi wygrażać przez CB radio, że nie chciałem go wpuścić itd... Naprawdę po takich sytuacjach chciałbym wrócić do UK, gdzie przez jakiś czas mieszkałem i gdzie na drogach nie panuje taka patologia jak w Polsce...
Miałem kiedyś taką sytuację. Rząd co najmniej kulkunastu aut jadących tą samą prędkością. Warunki pogodowe trudne - niebo zachmurzone, a z niego pada deszcz. Nagle zauważyłem, że wyprzedza mnie stary ford transit. I robi to na ciągłej i pod górkę. Gdy jest wysokości mojego samochodu zza górki wyłania się auto jadace w przeciwnym kierunku. Kierowca transita zaczął spychać mnie z drogi. Co w tej sytuacji miałem zrobić? Przyśpieszyć i zrobić mu miejsce? Nie da się - przede mna jechało auto. Przychamować i zrobić miejsce? Nie za bardzo bo jak już musiałby to być gwałtowny manewr co na pewno zakończyło się tym, że auto za mną by we mnie uderzyło. Jedyne szczęście w tej sytuacji to to, że droga, po której się poruszaliśmy miała żużlowe podocze i właśnie na nim się zatrzymałem. Ale to jeszcze nie koniec. Burak z transita po chwili zaczął mi wygrażać przez CB radio, że nie chciałem go wpuścić itd... Naprawdę po takich sytuacjach chciałbym wrócić do UK, gdzie przez jakiś czas mieszkałem i gdzie na drogach nie panuje taka patologia jak w Polsce...