Masz rację. Powinienem był się całkowicie zatrzymać, a jedynie zwolniłem do kilku kilometrów na godzinę. Mam nadzieję, że nie uważasz, że usprawiedliwia to zachowanie kierującego skodą.
Najpierw bezmyślnie wyprzedza nie mając miejsca na zakończenie manewru, czym zmusza mnie do hamowania - ale niech mu będzie, pewnie się spieszy - grzecznie staję za nim. Później jednak zaczyna zatrzymywać się przed wjazdem na skrzyżowanie. Widzę, że spokojnie zdążę wyjechać przed 'elką', więc wyprzedzam go z prawej strony - manewr prawidłowy i dozwolony przepisami. Tego już jednak naszemu królowi szos w niebieskiej strzale za wiele... Mam nadzieję, że przynajmniej ci ulżyło panie "kierowco". Ból tylnej części ciała spowodowany tym, że pedalarz pokazał ci, jak należy dynamicznie przejechać przez skrzyżowanie był chyba nie do zniesienia, skoro musiałeś spowodować zagrożenie i dla mnie, i dla 'elki', wymuszając pierwszeństwo, wyprzedzając na centymetry, a potem jeszcze złośliwie hamując. Dojrzałość emocjonalna na poziomie trzylatka.
Kamień w rękę i pojechał!