Szedłem sobie po jezdni za znakiem D-40 (Strefa zamieszkania) i nagle zauważyłem, że jakieś starsze małżeństwo w białym Fordzie zaczęło wyjeżdżać z miejsca postojowego.
Starszy Pan za kierownicą prawie mnie potrącił, następnie kilkukrotnie zastukałem z otwartej pięści w samochód celem ostrzeżenia go (zwykłe pukanie w karoserie, żadnych uszkodzeń), że tuż za samochodem znajduje się pieszy.
Parę chwil dalej z otwartego okna starsza kobieta zaczęła wysuwać jakieś uwagi w moją stronę, że dlaczego chodzę po ulicy skoro obok jest chodnik no to tłumaczę im, że tam jest znak ,,Strefa Zamieszkania" i mogę chodzić po całej szerokości jezdni na co Pan kilkukrotnie starał się mnie przekrzyczeć, że powinienem chodzić po chodniku.
Jeżeli znajduję się za znakiem D-40 to mogę chodzić nawet w poprzek jezdni mimo pięciu chodników obok i tak zrobiłem, gdyż chodniki są wąskie i są przerywane wjazdami do podziemnych hal garażowych.
W pewnym momencie w przypływie emocji szarpnąłem za klamkę samochodu (tutaj był mój błąd, za który przepraszam) i stwierdziłem, że nie ma co dalej eskalować napięcia i powolnym ruchem zacząłem odchodzić (Pozdrawiam przechodnia, który przyznał mi rację).
Następnie starszy Pan wysiadł z Forda i zaczął iść dynamicznie w moim kierunku grożąc mi, że zaraz coś mi zrobi (ja cały czas szedłem pomalutku w moim kierunku, nawet się nie odwróciłem do niego). Po paru krokach kierowca postanowił wrócić do samochodu (Dziękuję Panu Bogu, że do mnie nie doszedł bo nie wiem co bym wtedy zrobił).
Na sam koniec stwierdziłem, że wrócę i zrobię zdjęcia, aby zapamiętać tablicę rejestracyjną tego Pana.
W pewnym momencie kierowca zaczął używać świateł drogowych na terenie zabudowanym z włączonymi latarniami ulicznymi co widać na zdjęciach (wykroczenie drogowe) oraz dynamicznie ruszył w moim kierunku chcąc wywołać wrażenie, że zaraz mnie potrąci (ok, chciał mnie nastraszyć, rozumiem.)
Podsumowując.
Piszę to tylko dlatego, aby inni piesi wiedzieli, że ten kierowca ma gdzieś poszanowanie do literatury prawa (Znak D-40) i może bez problemu Was potrącić na jezdni i jeszcze będzie twierdził, że to Wasza wina.
Szedłem sobie po jezdni za znakiem D-40 (Strefa zamieszkania) i nagle zauważyłem, że jakieś starsze małżeństwo w białym Fordzie zaczęło wyjeżdżać z miejsca postojowego.
Starszy Pan za kierownicą prawie mnie potrącił, następnie kilkukrotnie zastukałem z otwartej pięści w samochód celem ostrzeżenia go (zwykłe pukanie w karoserie, żadnych uszkodzeń), że tuż za samochodem znajduje się pieszy.
Parę chwil dalej z otwartego okna starsza kobieta zaczęła wysuwać jakieś uwagi w moją stronę, że dlaczego chodzę po ulicy skoro obok jest chodnik no to tłumaczę im, że tam jest znak ,,Strefa Zamieszkania" i mogę chodzić po całej szerokości jezdni na co Pan kilkukrotnie starał się mnie przekrzyczeć, że powinienem chodzić po chodniku.
Jeżeli znajduję się za znakiem D-40 to mogę chodzić nawet w poprzek jezdni mimo pięciu chodników obok i tak zrobiłem, gdyż chodniki są wąskie i są przerywane wjazdami do podziemnych hal garażowych.
W pewnym momencie w przypływie emocji szarpnąłem za klamkę samochodu (tutaj był mój błąd, za który przepraszam) i stwierdziłem, że nie ma co dalej eskalować napięcia i powolnym ruchem zacząłem odchodzić (Pozdrawiam przechodnia, który przyznał mi rację).
Następnie starszy Pan wysiadł z Forda i zaczął iść dynamicznie w moim kierunku grożąc mi, że zaraz coś mi zrobi (ja cały czas szedłem pomalutku w moim kierunku, nawet się nie odwróciłem do niego). Po paru krokach kierowca postanowił wrócić do samochodu (Dziękuję Panu Bogu, że do mnie nie doszedł bo nie wiem co bym wtedy zrobił).
Na sam koniec stwierdziłem, że wrócę i zrobię zdjęcia, aby zapamiętać tablicę rejestracyjną tego Pana.
W pewnym momencie kierowca zaczął używać świateł drogowych na terenie zabudowanym z włączonymi latarniami ulicznymi co widać na zdjęciach (wykroczenie drogowe) oraz dynamicznie ruszył w moim kierunku chcąc wywołać wrażenie, że zaraz mnie potrąci (ok, chciał mnie nastraszyć, rozumiem.)
Podsumowując.
Piszę to tylko dlatego, aby inni piesi wiedzieli, że ten kierowca ma gdzieś poszanowanie do literatury prawa (Znak D-40) i może bez problemu Was potrącić na jezdni i jeszcze będzie twierdził, że to Wasza wina.