Stałem na światłach, a obok mnie z rykiem podjeżdża Harley. Patrzę: kobieta, może 60 lat, hełm z rogami, kurtka z napisem „Piekło nie zna menopauzy”. Wyciąga termos, nalewa sobie kawy, popija, jakby to był piknik. Potem (i nie żartuję) przykleja pluszowego pieska do baku taśmą klejącą, mrucząc: "Reksio, dziś jedziemy jak wariatki." Zielone, Rusza, Ryk, dym, zapach wanilii i melonowego kremu? Znika. Na rondzie robi trzy pełne okrążenia, wrzeszcząc: "DLA PTAKÓW!" i wjeżdża prosto do Żabki.Wysiadłem z auta. Na serio. Potrzebowałem chwili ciszy.
potwierdzam historia miała miejsce na światłach obok przedszkola