Jechałem ostatnio przez miasto, była godzina 22:53. Z daleka usłyszałem muzykę, brzmiało jak jakiś kawałek Playboi Cartiego, a bas dudnił tak mocno, że przypominało dźwięk uszkodzonych panew w M52. Nagle zza zakrętu bokiem wyjechał z impetem jakiś kierowca, niemal wjeżdżając w moje auto. Zatrzymał się gwałtownie i wysiadł. Wyglądał dość nietypowo, miał na sobie trzy diamentowe chainy, co przywodziło na myśl wizerunek rapera.
Podszedł do mnie i zapytał czy nie potrzebuje jakiegoś bagniaka do odstresowania. Zaskoczony i nieco zirytowany, powiedziałem mu stanowczo, żeby lepiej się oddalił. Po tej wymianie zdań wsiadłem do auta i odjechałem. Szczerze mówiąc, nie pozdrawiam takiego stylu jazdy i zachowania.
Dobra żopu w paszczy mieszczą i dobru smakuju