Spotkałem dzisiaj tego kierowcę, śnieżyca, zakopany w zaspie. Zaoferowałem pomoc, ale wyskoczył na mnie z nerwami, że co ja mu zrobiłem, że się plecami odwracam i nawet "dzień dobry nie odpowiem". Nie wiem o co mu chodziło. Na koniec wtrącił, że zadzwonił po jakiś "kapiter", który podobno go wyciągnie.
podczas spaceru wraz z moim chłopakiem dostrzegłem chłopa wychodzącego z swojego peugeota który miał obsrane gacie i w lewej lapie świątecznego tyskacza po czym wysrał się na środku drogi i wsiadł do perzota i odjechał
nie pozdrawiam tego kierowce
Strasznie seplenił. Krzyczał jakieś dziwne słowa typu "wilbord" i "garderowa" po czym chciał przystąpić do czyszczenia mojego rowa mimo iż jestem mężczyzną
Na zakręcie jak jechali to auto obróciło się i Australię wyjebało na orbitę