Od razu zaznaczam, że nie stoję po żadnej ze stron. Jak dla mnie jest tu więcej pytań niż odpowiedzi.
Poszkodowany twierdzi że zmienił pas na lewy by ominąć ruszający spod świateł autobus. Pytanie tylko w którym miejscu?? Bo na trasie Siekierkowskiej nie ma miejsca skąd autobus ruszałby na światłach. Poza wjazdami na trasę przy Gocławiu (Wał Miedzeszyński i Bora-Komorowskiego albo węzeł Marsa). Poza tym autobusy zjeżdżają na przystanki z głównej trasy na boczne zjazdy - a te są tylko jednopasmowe. Kolejna rzecz - na trasie obowiązuje ograniczenie do 80km/h a w pobliżu zjazdów 60km/h. Zastanawiam się skąd skąd te 70km/h? Bo nie przypominam sobie, żeby gdzieś tam był taka prędkość. Pytanie gdzie dokładnie zaczął się ten konflikt? Co się działo pomiędzy? Czy może kierowca toyoty złośliwie nie hamował gościowi z hyundai'a? Albo na odwrót.
Druga sprawa pokazanie środkowego palca... Czy tak się zachowuje normalny człowiek po tym jak wcześniej zajechał drogę? No chyba do końca nie.
Ja np. kiedy słyszę klakson za sobą, świecę awaryjnymi i zjeżdżam wariatom. Staram się nie doprowadzać do konfliktu, mimo że wiem, że nie zawsze jestem winny. Gościowi z toyoty polecam to samo. Lepiej unikać konfliktów.
Co do ataku gazem to oczywiście nie popieram użycia gazu bo powinien służyć tylko do obrony. Użycie go w innym celu to czysty bandytyzm. Jeżeli faktycznie gość wysiadł i użył go to mam nadzieję, że poniesie konsekwencje.
I jeszcze jedno może kierowca białego auta zdecyduje się wrzucić filmik z całego zajścia, co by wyjaśniło wiele kwestii. Dobrze byłoby poznać obie wersje zdarzeń, tak by każdy mógł ocenić całe zajście.
Takie tam pierdzenie z tym pozwem, mi się wydaje, że prawda leży po środku i będziesz miał jeszcze koszty sądowe do zapłaty. Już nie raz tu były akcje, gdzie ktoś wrzucał opis zdarzenia albo urwany filmik i wychodziły potem kwiatki, że prawda była trochę inna. Jakoś nie wierzę, że bezbronnego i niewinnego człowieka można gazem potraktować...
Czy ten tchórz aż tak bardzo wystraszył się mojej dziewczyny, że spsikał ją gazem? Bał się o życie, czy zdrowie? To mnie najbardziej zastanawia. Bezpodstawne użycie gazu to przestępstwo. Już kontaktowałem się z prawnikiem. Pomijając fakt, że stwarzał zagrożenie na drodze wcześniej. Prawdopodonie założę sprawę cywilną. Bogaty dzieciak musi dostać jakąś nauczkę. Krzyczał coś o tym, że ma samochód za 50 tysięcy. Pewnie tatuś nauczył go uważania siebie za Pana i władcę dróg.
Jestem kierowcą Toyoty. Całe zajście na drodze było dużo wcześniej. Tutaj staliśmy na światłach i kierowca Hyundaia wyszedł do mnie. Zaczął psikać gazem od razu jak otworzyłem drzwi. Temu tchórzowi nie podpasowało, że wcześniej zmieniłem pas na lewy, żeby ominąć ruszający na światłach autobus. Jechał na pewno ponad stówe lewym pasem (ograniiczenie do 70), ale odległość była na tyle bezpieczna, że nie musiał gwałtownie hamować. Rozumiem jeszcze gdyby lewy był pusty, ale nie był. I tak by nie poleciał. Nigdy nie utrudniam komuś jak chce jechać szybciej i zjeżdżam na prawy. Później pokazywał do mnie gesty "robienia loda", chociaż widział, że jestem z dziewczyną i nie jestem gejem, a dalej na trasie przyhamowywał, a przy próbie ominięcia zajeżdzał drogę. Z gazem wyskoczył jak stanęliśmy na światłach.
Hmmmm, dziwna sytuacja. Biały Hyundai stoi za Toyota, w takim razie albo był taki tłok do samych świateł, że kierowca Hyyndaia miał czas aby wysiąść do kierowcy Toyoty, albo, co bardziej mi się wydaje, kirowca Toyoty zajechał drogę białemu i się przed nim zatrzymał. Dostał gazem po oczach, pasażerka rzuciła się na kierowcę Hyundaia i też dostała gazem po oczach.
Od razu zaznaczam, że nie stoję po żadnej ze stron. Jak dla mnie jest tu więcej pytań niż odpowiedzi.
Poszkodowany twierdzi że zmienił pas na lewy by ominąć ruszający spod świateł autobus. Pytanie tylko w którym miejscu?? Bo na trasie Siekierkowskiej nie ma miejsca skąd autobus ruszałby na światłach. Poza wjazdami na trasę przy Gocławiu (Wał Miedzeszyński i Bora-Komorowskiego albo węzeł Marsa). Poza tym autobusy zjeżdżają na przystanki z głównej trasy na boczne zjazdy - a te są tylko jednopasmowe. Kolejna rzecz - na trasie obowiązuje ograniczenie do 80km/h a w pobliżu zjazdów 60km/h. Zastanawiam się skąd skąd te 70km/h? Bo nie przypominam sobie, żeby gdzieś tam był taka prędkość. Pytanie gdzie dokładnie zaczął się ten konflikt? Co się działo pomiędzy? Czy może kierowca toyoty złośliwie nie hamował gościowi z hyundai'a? Albo na odwrót.
Druga sprawa pokazanie środkowego palca... Czy tak się zachowuje normalny człowiek po tym jak wcześniej zajechał drogę? No chyba do końca nie.
Ja np. kiedy słyszę klakson za sobą, świecę awaryjnymi i zjeżdżam wariatom. Staram się nie doprowadzać do konfliktu, mimo że wiem, że nie zawsze jestem winny. Gościowi z toyoty polecam to samo. Lepiej unikać konfliktów.
Co do ataku gazem to oczywiście nie popieram użycia gazu bo powinien służyć tylko do obrony. Użycie go w innym celu to czysty bandytyzm. Jeżeli faktycznie gość wysiadł i użył go to mam nadzieję, że poniesie konsekwencje.
I jeszcze jedno może kierowca białego auta zdecyduje się wrzucić filmik z całego zajścia, co by wyjaśniło wiele kwestii. Dobrze byłoby poznać obie wersje zdarzeń, tak by każdy mógł ocenić całe zajście.