Szedłem chodnikiem wraz z moimi znajomymi, gdy jeden z moich znajomych wszedł uważnie na pasy z zza zakrętu wyjechała bokiem z telefonem w ręku na pasy i rozjechała jednego z moich znajomych, teraz leży rozpłaszcona jak żaba na pasach, chyba nie żyje. Pani odjechała z miejeca zdarzenia z piskiem opon. (Chorujw na schizofrenie nie mam przyjaciół szłem sam ale pani nie ustąpiła mi pierwszeństwa na pasach.)
Grzmot kupiony w kałuszynie