Pamiętam go z czasów panowania konego. Razem waliliśmy se nawzajem i wdychaliśmy klej w fabryce naszego pana Konego który często go biczował i oblewał kwasem za biadolenie głupot na temat króla
Ten wariat wyjechał mi na tym czerwonym szrocie i w jakiejś idiotycznej kurtce z podpożądkowanej pod kościołem na stacyjnej, obrtąbiłem go i uciekł gazując.
Widziałam jak patrzył mi w okno i walił sobie konia na jakimś szałasomobilu. Był czarnoskóry, policja już nim się zajęła.