Jadę na tempomacie 150 lewym, widzę w lusterku, że zbliża się szanowny pan ZCH, którego kilkaset metrów wcześniej wyprzedzilam, siada na zderzaku, więc oczywiście zjeżdżam na prawy. Szanowny pan wyprzedza mnie i zjeżdża na prawy, po czym stopniowo wytraca prędkość do 144. Jadę dalej na tempomacie, zaczęłam się zbliżać, więc zjechałam na lewy i wyprzedzam. Szanownego pana zapiekła chyba dupka i oczywiście podjeżdża pod zderzak. Więc sytuacja sprzed minuty się powtarza. Ba, powtarza się jeszcze 7 razy!!! I później dla podbudowania ego stawanie na światłach na równi ze mną i wymachiwanie łapami przez chłopów w kamizelce odblaskowej do jednej mnie, bardzo ładnie panowie, klasa - doping dla kolegi, że nie umie utrzymać auta w stałej prędkości.
Gościu, nie wiem jaki masz problem żeby jechać ze stałą prędkością. Jak Cię smutno, że inni wyprzedzają - jedź szybciej, a nie przyspieszasz tylko do manewru wyprzedzania i puszczasz pedał gazu. Jak nie umiesz utrzymać prędkości - włącz tempomat i nie utrudniaj życia innym, którzy jadą na tempomacie.
Jak wyżej, ta sama sytuacja.