Apropo jazdy do szpitala. Jechałem kiedyś dwupasmowa droga lewym pasem, spoy ruch na obu pasach, ale brak korka. Trafił się jakiś narwaniec za mną, mrugal dlugimi, włączył kierunkowskaz i generalnie robił co mógł żebym zjechał. Auto zylowal solidnie, a było to jakieś starsze auto. Kiedy prawy pas był wolny, w końcu zjechalem. Poszedł do przodu po czym po chwili zjechał na prawy pas i zjechał zjazdem. Stwierdziłem, ze co mi tam - pojadę chwilę za nim i tak miałem sporo czasu. Okazało się, że kilkaset metrów dalej był szpital, a na tylnym siedzeniu siedziala matka z dzieckiem ktore plakalo jak oszalale... Chyba od tamtego czasu bardziej poblazliwie patrze na takich kierowcow. Oczywiscie o ile nie jadą sami...
Sam kilkukrotnie jechałem do szpitala z osobami, które wymagały natychmiastowej pomocy a na wezwanie karetki zwyczajnie nie było czasu. Bo poza tym, że karetka jedzie długo, to zdarza się przecież, że pomocy udzielić można tylko w szpitalu - więc dochodzi kurs "w dwie strony", tj od szpitala do domu i z domu do szpitala.
Jechałem znacznie szybciej niż pozwalały na to przepisy, a jeśli było to bezpieczne (czytaj: puste skrzyżowanie) to jechałem na czerwonym świetle. Ale to wszystko było jednak mimo wszystko na zasadzie "bezpieczeństwo ponad wszystko" - bo co mi po tym, że teoretycznie znajdę się w szpitalu szybciej, skoro po drodze mogę spowodować wypadek...
Nie raz i nie dwa czytałem też historię o tym, że takiego "szaleńca" zatrzymała policja do kontroli, po czym po szybkim wyjaśnieniu sprawy - policja eskortowała go do szpitala.
Kiedyś czytałem też notkę (dziękczynną nota bene :) ) od osoby, której policja pomogła w jeszcze inny sposób - ktoś wiózł do szpitala osobę potrzebującą pomocy, ale utknął w korku. Czas uciekał, więc kierowca zadzwonił na policję. Co zrobiła policja? Wysłała na sygnałach najbliższy patrol, a potem utorowała drogę przez korek kierowcy owego samochodu. Sprawa zakończyła się pomyślnie, poszkodowanemu nic strasznego się nie stało, choć faktycznie tylko dzięki szybkiemu transportowi do szpitala.
Cholera, powiem Wam, że to jest ciekawy temat. Irytują mnie niesłychanie ludzie, którzy świadomie i bez wyraźnego powodu istotnie łamią przepisy. Z drugiej strony jest dokładnie tak jak napisał ktoś na dole - kto wie, czy to właśnie nie jest to ta jedna na sto osób, które faktycznie muszą to w tej chwili zrobić.
na zachodzie jest taki zwyczaj że uchylasz szybę, wkłądasz w nią białą szmatę i zatrzaskujesz szybą w takiej sytuacji.
W tej sytuacji ręka na klakson i wszyscy zjeżdżają z drogi bo wiadomo że coś się stało - jak radiowóz zauważy coś takiego zapyta o co chodzi o eskortuje do szpitala czy gdzie tam trzeba.
Ignorowanie i ignorancja to dwie różne rzeczy. Całkiem tak, jak stanie i stancja.