Szkoda, że nie dodałeś, że przejścia nie było na czas trwającego kilka miesięcy remontu (obowiązywały inne znaki na gumowych stojakach, a w miejscu przejścia trwały wykopaliska). Znaki o przejściu zostały przywrócone w trakcie mojego postoju (co nawet widać na zdjęciu - pośpiesznie i krzywo zamontowane).
Odkąd przejście zostało przywrócone nie staję w tym miejscu. ;-)
Paweł, współczuję Ci szczerze życia jako sfrustrowany człowiek, który jedyne co może zrobić to dać upust swoim kompleksom pijąc do czyjegoś wyglądu, majątku, czy rodziny - w dodatku rzucając nietrafnymi tezami. Spójrz najpierw na siebie.
Całość miała miejsce przy zerowych prędkościach, a opisałeś to tak jakbym wjechał na przystanek przy 50km/h, bez zatrzymania się i zachowania szczególnej ostrożności - co jest oszczerstwem.
Sytuację bardzo mocno przekoloryzowałeś - obserwowałem tramwaj dużo wcześniej - już przed przystankiem, natomiast drzwi nie otwierały się, dlatego powoli ruszyłem dalej. Miej pretensje do motorniczego, który nie potrafi ocenić sytuacji odblokowując przyciski drzwi dla pasażerów, w sytuacji, która temu nie sprzyja, albo przejeżdża tramwajem na czerwonym - bo większemu wolno więcej. Jak tylko wypuścił pasażerów pod toczący się samochód, pojazd zatrzymałem i przepuściłem ludzi - pokazując na motorniczego, a nie sygnalizację świetlną. Mogłem stać przed zygzakiem w nieskończoność - racja, mój błąd. Następnym razem tak zrobię, aby uniknąć dyskusji z marudami takimi jak Ty.
No ale najważniejsze, że mogłeś wylać swoje frustracje i pomachać rękami. Widziałem również, że próbowałeś uderzyć w złości w tył mojego samochodu - gratuluję mimo wszystko resztek rozsądku, że tego nie zrobiłeś. Pasażerowie zachowali się normalnie - po prostu ominęli samochód i kontynuowali wysiadanie. Ty natomiast jako jedyny awanturowałeś się na jezdni. Tracisz później dodatkowo swój czas na szeryfowanie i żalenie się w internecie na takie osoby jak ja.
Również nie miałbym przyjemności z obcowania z Twoją osobą.
PS.
Jak spotkasz mnie jeszcze gdzieś kiedyś na mieście - podejdź, porozmawiamy kulturalnie jak ludzie o swoich racjach, ba, nawet przeproszę Cię, że się tak zagotowałeś ;-)
Trochę to bardziej na poziomie, niż wylewanie Twoich żali w sieci.
Kierowca ewidentnie nie rozumie przepisów ruchu drogowego. Wysiadałem z tramwaju - na jezdni znak poziomy przystanku jak byk namalowany - a ten jedzie. Gdy ludzie, którzy szybko się cofnęli, żeby nie zostać przejechanymi przez "kierowcę" zaczęli pytająco patrzyć na człowieka, ten pokazuje ręką światła. W sensie - wydawało mu się, że jak ma zielone, to nie musi ustępować pierwszeństwa WYSIADAJĄCYM z transportu publicznego.
Rzadko kiedy widzę tak zacietrzewionych, nieodpowiedzialnych i zapatrzonych w siebie kierowców. Ma około 30 lat, wygląda, jakby był z zawodu synem swojego starego, jeździ pięknym, niebieskim samochodem, który swoim prestiżem o lata świetlne przerasta osobę za kierownicą. Zdecydowanie nie chciałbym mieć z nim kontaktu. Proponuję auto oddać do komisu, a za zdobyte pieniądze, przejść raz jeszcze kurs szkolenia, ponieważ człowiek nie nadaje się do jazdy samochodem.
Proszę docenić, jak trudno było napisać ten tekst bez używania inwektyw i wyrazów obraźliwych.
Kierowca notorycznie parkuje na przejściu dla pieszych na ulicy Sudeckiej.