Parkuje, jakby chciał ludziom na złość zrobić. 3m od auta, 2m od linii. Tak, żeby przypadkiem ktoś inny się nie zmieścił. I to jest świeżo zaparkowane, nie że ktoś stamtąd odjechał i wyszło, że ten dziwnie stoi.
Człowiek niepoważny - w 97' kupiłem od niego poloneza po "okazyjnej" cenie. Na pierwszy rzut oka papiery silnik itp. wszystkie w porządku, niestety po tygodniu okazało się, że auto jest powypadkowe, a do tego najprawdopodobniej kradzione i na fałszywych blachach. Koniec końców skończyło się na mandacie za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym z grubą kopertą dla pana z drogówki i nieco cieńszą dla jego kolegi w wozie, auto zatopiłem zaś w Bałtyku aby uniknąć dalszych konsekwencji prawnych. Zwrotu pieniędzy oczywiście nie otrzymałem a kontakt się urwał, później dostawałem także listy z pogróżkami i głuche telefony w środku nocy. Z drugiej strony upiekł mi potem pizzę hawajską na przeprosiny i dodał nawet sos czosnkowy więc nie mogę powiedzieć na niego złego słowa, gdyby nie te zasrane anansy na niej byłoby o jedną gwiazdkę więcej.
Prawko w chipsach? Zajechała drogę i mało nie skasowała auta przed nią