Dzisiejszej nocy miałem dyżur nocny w Banku Spółdzielczym. Ten młokos przywiązał łańcuchem bankomat do swojego BMW. Kiedy wybiegłem, krzyknął „CO FRAJERZE? NADWOZIE PROSTUJĘ PO STŁUCZCE. NIE MOŻNA?” Niestety sprawca zbiegł.
Nie mam słów by opisać jak straszny incydent przy udziale kierowcy wyżej wymienionego auta spotkał mnie tydzień temu. Czekając na żonę na parkingu jednego z krakowskich centrów handlowych zauważyłem jak starszy człowiek podchodzi z wózkiem dwukołowym do BMW E32 stojącego kilka miejsc dalej. Otworzyłem natychmiast szybę, bo przeczuwałem, że może stać się wielka krzywda ale nie aż taka. Starszy Pan, który jak się okazało ma na imię Stanisław, podszedł do omawianego auta i zapytał kierowcę czy nie chciałby kupić nowych wycieraczek wraz z wymianą. Młodzieniec bez chwili wahania wyskoczył do starszego mężczyzny i zgodził się na propozycję. Już myślałem, że sytuacja zakończy się happy endem, gdyby nie nagła zmiana narracji kierowcy BMW, w chwili rozpoczęcia wymiany wycieraczek. Małolat popatrzył na sposób wymiany, zaśmiał się, podszedł do Pana Stanisława i powiedział: co ty k***a robisz kaleko, nie widzisz, że rysujesz mi szybę. Gwałtownie wsiadł do auta, trzasnął drzwiami po czym z piskiem ruszył z parkingu przy okazji taranując wózek należący do Pana Stanisława. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Wydawało mi się, że młody człowiek nie jest w stanie wyrządzić takiej krzywdy starszej osobie. Prędko podszedłem do starszego Pana i zaoferowałem mu wymianę piór w moim aucie. Pan Stanisław uśmiechnął się, lecz widziałem jak próbuje powstrzymać łzy.
Kierowca zatankował auto paliwem LPG za 10 zł po czym udał się na stację, żeby zapłacić i zagadywać obsługę. Mówił coś o pieczarkarniach, Piłsudskim oraz ludziach, których nie stać na "NA PRAWDZIWE AUTO, CZYLI BMW". Po wszystkim wrzucił do bagażnika płyn zimowy ze stojaka przed stacją, za który nie zapłacił!!! Sprawa została natychmiast zgłoszona.
Cóż… wiem jak szanowany jest kierowca tego pojazdu w swoim regionie i dlatego bardzo ciężko mi mówić o tym incydencie. Od razu mówię, że mój post nie ma na celu urażenia kierowcy a jedynie skłonienie do refleksji. Wiem ile ciężkej pracy kosztowało tego Pana, aby jego BMW było w tak nienagannym stanie i wiem jak uczciwa to praca była. Tym bardziej jestem zdziwiony po incydencie, którego byłem świadkiem. Otóż cztery dni temu na parkingu nieopodal jednej z kujawskich obwodnic, ten Pan podjechał do starszego, schorowanego konserwatora z mojej dawnej podstawówki (człowiek teraz ledwo wiąże koniec z końcem po utracie szkolnego etatu), zatrzymał się obok wysłużonego jego citroena, którego pamietam jeszcze z lat szkolnych i powiedział "słuchaj no dziadu żołędny! Citroen Xantia zalatuje rybą!”. Po czym odjechał z piskiem opon. Stojąc w ukryciu i obserwując zdarzenie, oniemiałem. Podszedłem do citroena starszego pana aby sprawdzić i nie odczułem żadnej rybnej woni, jedynie woń przepalonego oleju spożywczego. Nie rozumiem skąd takie działania. Mam nadzieję, że takie sytuacje to rzadkość w naszym kraju.
Dzisiejszej nocy miałem dyżur nocny w Banku Spółdzielczym. Ten młokos przywiązał łańcuchem bankomat do swojego BMW. Kiedy wybiegłem, krzyknął „CO FRAJERZE? NADWOZIE PROSTUJĘ PO STŁUCZCE. NIE MOŻNA?” Niestety sprawca zbiegł.