Jeśli już naprawdę nie było nigdzie miejsca to wystarczyło ustawić się równolegle do chodnika , w połowie na trawniku, zostawiając COKOLWIEK miejsca dla pieszych.
Gdyby ziomek zrobił tak jak na fotce, u mnie na Mokotowie - to by miał połamane wycieraczki, taki tu zwyczaj.
Popis niebywałego chamstwa i buractwa!
Po prostu zdziczenie!