Prymitywne chamstwo - jaskiniowa mentalność!
Po stokroć rację miał Stanisław Lem mówiąc: "Tam, gdzie człowiekowi wystarczy biała linia, Polakowi potrzebna jest betonowa ściana"...
Polecam przebicie opon - skutecznie leczy takich idiotów jak czeka ich powrocie na lawecie do wulkanizatora. Ewentualnie przebij ściankę to czeka ich zakup 4 opon :)
Druga opcja której nie miałem okazji testować, to znajomy z lawetą. Wywieź samochód kilka ulic dalej (opcjonalnie - zdejmij tablicę). Niech gościu trochę popanikuje że mu samochód ukradli :)
Z prywatnego ternu służby nie odholują pojazdu o ile nie stwarza realnego zagrożenia. A już na pewno sama tabliczka T-29 (z lawetą) nie jest prawomocnym znakiem, stanowi bowiem jedynie uzupełnienie znaku zakazu (np. B-1, B-36), choć czasem błędnie bywa montowana pod znakiem D-18 (Parking). Służby porządkowe zalecają zwykle montaż znaku D-18 z tabliczkami informującymi o wyłączności miejsc dla posiadaczy odpowiednich identyfikatorów oraz ewentualnie informacją, że to teren prywatny i wszystkie stanowiska są własnością mieszkańców. Po wezwaniu straży każdy kierowca, który nie wyłoży identyfikatora wspólnoty, dostanie ostrzeżenie (w Gdańsku to tzw. "żółta karteczka" z upomnieniem) lub mandat. "Przerobione" na własnej skórze - a właściwie to skórze mojej wspólnoty :D
Zamiast tych słupków lepiej sprawdzają się blokady typu motyl, ale z podpórką (są mocniejsze). Wtedy żaden cwaniak już się nie wciśnie w ten sposób. Do tego warto oznaczyć teren znakiem D-18 z tabliczką "Parking tylko dla identyfikatorów WM..." + identyfikatorki. Na tej podstawie już Straż Miejska wlepi mandat. U nas dodatkowo wspólnota zdecydowała na montaż tabliczek z numerami oraz informacją, że to miejsce prywatne, ale tego już Straż nie wymaga, zawsze to jakaś oszczędność, zwłaszcza gdy parking obszerny.
Bylo brac spraya i namalowac mu na aucie linie oddzielajaca miejsca parkingowe