Miłego tłumaczenia się w sądzie... warto było? A tak to może byście się dogadali, kolizja była nie duża (prawdopodobnie jeden element do malowania i klepania, góra dwa). Maksymalnie 1000zł poszkodowany dostałby do ręki i auto zrobił, zniżki by nie poleciały, punkty by się nie posypały....
Widać myślenie boli...
ustawa o ubezpieczeniach mówi wyraźnie, że w przypadku ucieczki z miejsca kolizji towarzystwo ubezpieczeniowe likwiduje szkodę i występuje z regresem do sprawcy, tak więc za naprawę i tak sprawca zapłaci z własnej kieszeni
Miłego tłumaczenia się w sądzie... warto było? A tak to może byście się dogadali, kolizja była nie duża (prawdopodobnie jeden element do malowania i klepania, góra dwa). Maksymalnie 1000zł poszkodowany dostałby do ręki i auto zrobił, zniżki by nie poleciały, punkty by się nie posypały....
Widać myślenie boli...