Renówka. Nie wiem jak to jest, ale Renault, KIA i Hyundai mają zawsze problemy z przełączeniem świateł dziennych na mijania. Widzę coś na fabrycznych dziennych LED-ach o zmroku - Hyundai. Widzę w tunelu - KIA. Widzę podczas opadów deszczu - Renówka. W ciemno można obstawiać.
W Oplu, w zwykłym Oplu, światła przełączają się natychmiast same jeśli tylko wjedziemy np. pod wiadukt lub wycieraczki będą pracować dłużej niż ileś tam sekund.
Bo często gęsto w tych autach nie ma czujnika zmierzchu. Jak kierowca sam nie przełączy na mijania, to będzie tak całe życie na dziennych jeździł. A że człowiek się przyzwyczaja, że za dnia nic ze światłami nie musi majstrować, to potem o zmierzchu zapomina, zwłaszcza, że w mieście często jest dosyć jasno, a oprócz tego zegary w środku są automatycznie podświatlane, niezależnie od włączonych świateł.
Słuszna uwaga, w lutym tego roku (6 rano i ciemno jak w kieleckim), prawie wjechałem w tył Kia Sportage, bo kobita jechała na światłach dziennych. Ciemno jak w d... u murzyna, ale nie przeszkadzało jej to w jeździe. Jeszcze miała pretensję, bo ją wyprzedziłem i wysiadłem na światłach powiedzieć, żeby włączyła prawidłowe oświetlenie.
Pewnie na dziennych jechał, a to niestety na trzeźwo też wielu robi choćby było oberwanie chmury albo zawieja śnieżna. Pni rozumują „jest dzień to światła muszą być dzienne”.
@wnikliwy
niedopuszczalne...ale niestety nagminne...te światła do jazdy dziennej to jakiś wymysł szatana...kompletnie NIC to nie daje...i jedzie taka picka na tych ledzikach i nie wiadomo, jedzie toto, stoi na pasie, czy jak?
Wiele osób jest pewnych, że na pewno po alko. Dla mnie, osobówki, czynnego kierowcy autostardy i obwodnic drugą pewną opcją jest to, że niema obycia z dużymi prędkościami. Nie raz widzę podobne sytuacje, gdzie facet jedzie 140 km/h lub więcej slalonem po autostradzie, a jak zwalnia do prędkości, do której jest bardziej przyzwyczajony, to nagle jego tor ruchu jest bez zarzutu. Lub dziwne hamowania przy podobnych lub większych prędkościach kilka km przed samochodami, ale nie mieszczenie się w zakrętach, które często można pokonać jadąc szybciej. Kwestia marnych umiejętności. Nie posądzałbym od razu o alkohol, bo widok znajomy, chociaż też nie wykluczam alko.
Co w tym niebezpiecznego? Przecież nie spowodował wypadku.