Nie musiał być spity - wystarczy że walnął sobie jedno piwko wcześniej i wiedział że korzystniej dla niego kupić za 300zł nowy zderzak niż stracić na rok prawko.
Bo w takie cuda że nie zauważył przy takim uderzeniu to chyba nikt nie wierzy.
Tak czy siak miał coś na sumieniu. Nie każdy pijany jedzie slalomem. Mógł być też po narkotykach, przewozić narkotyki, przewozić kradzione fanty albo jechać kradzionym autem.
Albo przewoził wykradziony Francuzom projekt reaktora fuzyjnego... A tak z bardziej przyziemnych pomysłów, to obstawiałbym brak pieczątki z badania technicznego w dowodzie rejestracyjnym lub coś w ten deseń...
Raczej nie był spity, chyba, że bardzo dobrze się trzymał. Był w polu widzenia kamery już od Brucknera, tj. ok 3 kilometry wcześniej i jego jazda nie budziła żadnych zastrzeżeń. Zarchiwizowałem tylko ostatni plik, dokładnie minutę i 20 sekund przed kolizją, jazda płynna, prosta. Wcześniej widać, że jedzie z dziewczyną. Natomiast decyzja o ucieczce podjęta natychmiast, nawet nie hamował.
A może kierowca DZA był po prostu bezinteresowny? :)