Kierowca kompletnie nieodpowiedzialny. Zajechał mi drogę na rondzie, ledwo uniknąłem stłuczki. Kiedy zwróciłem mu uwagę, zaczął na mnie krzyczeć i wymachiwać rękami jakby to była moja wina. Jeździ jakby przepisy go nie dotyczyły. Lepiej uważać na tego delikwenta na drodze.
Ten człowiek to żywy dowód na to, że prawo jazdy powinno mieć datę ważności na rozsądek. Auto rozlatuje się na oczach świata — kopci, rdzewieje, śmierdzi — a on dalej myśli, że jest królem szos. Jego miejsce to nie za kierownicą, tylko w kolejce na złom albo na kurs reedukacyjny z jazdy i kultury.
Kierowca puknął mnie na pasach, po tym jak zacząłem sie kłócić o zapłate albo dzwonię po policje ten rzucił mnię kubkiem z Mc Donalds, napluł mi w ryji odjechał z piskiem opon ale cos mu jebło w tym złomie. nie polecam kierowcy jak najszybciej zabrać prawo jazdy takim ludziom
Kierowca czarnego Passata w kombi — wiadomo, elita drogowej patologii. Samochód wygląda, jakby miał więcej przebiegu niż z Ziemi na Księżyc i z powrotem, trzy razy. Lakier matowy nie z wyboru, tylko od lat brudu i rdzy. Gdyby ten złom pojechał na przegląd, diagnosta by go nie tylko nie dopuścił, ale jeszcze zadzwonił po lawetę i sanepid.
Typowy kierowca Passata – wyjechał mi prosto przed maskę, wymuszając pierwszeństwo jakby był królem szos. A jego auto? Totalny złom! Cały zardzewiały, progi przegnite do zera, kopci z rury jak elektrownia węglowa. Jak to w ogóle jeszcze jeździ?! Taki gruz nie powinien opuszczać parkingu, a co dopiero zagrażać innym na drodze. Szkoda gadać
Ten czarny Passat to istny trup na kołach. Progi przerdzewiały do tego stopnia, że można by przez nie wywietrzyć dywaniki. Karoseria wygląda, jakby ktoś testował na niej działanie soli drogowej przez ostatnie 10 lat bez przerwy. Z rury wydechowej kopci gorzej niż stara lokomotywa, a smród spalin przypomina wypalony olej zmieszany z czymś zdechłym. Auto nie powinno być dopuszczone do ruchu — chyba że na złomowisko.
A kierowca? Pasuje idealnie do tego grata. Zero dbałości o cokolwiek, styl jazdy równie tragiczny jak stan auta. Jakby dostał prawo jazdy w chipsach i od tego czasu próbował je stracić na każdy możliwy sposób. Omijać szerokim łukiem — zarówno samochód, jak i jego właściciela.
Dziś zauważyłam kierowca starego, zardzewiałego Passata to zagrożenie na drodze. Samochód w opłakanym stanie, ledwo się toczy, kopci i hałasuje tak, że słychać go z daleka. Kompletny brak dbałości o cokolwiek. Lepiej trzymać się z daleka.
Jeździć nie umie typowy warszawski