W czasie deszczowego dnia wjechał w kałużę z takim impetem, że ochlapał mnie i kilka innych osób, ewidentnie rozmawiał przez zestaw głośnomówiący, gdy daliśmy wyraz swojego niezadowolenia w postaci gestów rękoma zatrzymał się, wycofał do nas i otworzył szybę, z samochodu było czuć zapach kawy a on zamiast przeprosić za incydent powiedział tylko "Siemanko, witam w mojej kuchni", rzucił w nas tatarem z Sokołowa i odjechał. Tatar był obrzydliwy, nie polecam.
Ewydetnie na chodniku sa wydzielone miejsca parkingowe! Mogl tam zaparkowac!