Kretyn wyprzedził mnie z prawej strony przekraczając prędkość w obszarze zabudowanym tylko po to, żeby za 20 metrów wyhamować niemal do zera, bo skręcał w lewo na skrzyżowaniu.
Bo jak się pędzi lewym pasem to potem ktoś nie ma czasu na reakcję. Pewnie było tak, że jak patrzył w lusterko to nikogo nie było a jak zaczął manewr zmiany pasa to motocyklista wyłonił się nie wiadomo skąd i wszedł w martwy punkt. Ile razy to miałem taką sytuację (tylko akurat pasa nie zmieniałem).
I kto tu jest baranem ?
Poza tym jak się ma 60 lat to nie jeździ się motorem tylko rowerem albo wnuczki bawi.
Zajebi*ta fura ;)