Raz jechał gdzieś na wałbrzychowskiej wiosce po czym wyjebał w latarnie kasując przedszkole. Okrąglasty kierowca wyszedł i zaczął sie całować z krzychem bazą
parkowalem na parkingu przy biedronce w wałbrzychu, wyrzuciłem starą puszkę po pepsi do śmietnika obok wejścia, z samochodu wybiegło dwóch mężczyzn, jeden na bosaka z torebką zaczął krzyczeć po meksykańcu, żeby się pospieszył. Wyłowili puszkę ze śmietnika, na końcu się pokłócili, że to stary rupieć i nic z niego nie będzie. Jeden z nich podszedł do mnie i zaczął mnie falsetem wypytywać czy nie chcę kupić ekspresu do kawy za 50zł. Zacząłem uciekać, w efekcie czego spadł mi sandał, kiedy odwróciłem się aby go podnieść już go nie było, a czerwony duster odjechał z piskiem opon.
Wałbrzyski swirek