Pani prawie wjechała w wyjeżdżający z zatoki autobus w Szczecinie. Gdy autobus wjeżdżał na kolejny przystanek, musiała się zatrzymać (shamowując mnie) żeby wyjaśnić coś kierowcy autobusu (pewnie swoją nieznajomość przepisów). Potem na światłach w Kijewie stanęła sobie na dwóch pasach, bo lewy (również na wprost), pusty jej nie odpowiadał (przodem wepchnęła się na środkowy, tyłem na lewy) i tak sobie czekała na zielone.
Może jej wymusił pierwszeństwo...takim czasem trzeba wyjaśnić, że autobus wyjeżdżający z zatoczki nie ma bezwzględnego pierwszeństwa przed innymi uczestnikami ruchu.
Pani prawie wjechała w wyjeżdżający z zatoki autobus w Szczecinie. Gdy autobus wjeżdżał na kolejny przystanek, musiała się zatrzymać (shamowując mnie) żeby wyjaśnić coś kierowcy autobusu (pewnie swoją nieznajomość przepisów). Potem na światłach w Kijewie stanęła sobie na dwóch pasach, bo lewy (również na wprost), pusty jej nie odpowiadał (przodem wepchnęła się na środkowy, tyłem na lewy) i tak sobie czekała na zielone.