Godzina 4:06, kierowca czerwonej Skody Fabii zjeżdża na pobocze, bo jego pasażerka twierdzi, że właśnie „poczuła wibracje Wszechświata”. Wysiada, siada po turecku na masce i zaczyna śpiewać hymn do księżyca, trzymając w ręku plastikowego flaminga z Biedronki.
Kierowca nie reaguje — spokojnie otwiera bagażnik, wyciąga dmuchany materac, rozkłada go na trawniku i kładzie się spać mówiąc tylko:
„Obudź mnie jak Wenus wejdzie w retrogradację albo chociaż jak zadzwoni mama”.
Kierowca koło godziny 2 w nocy zatrzymał samochód na środku drogi by jego kolega mógł wysiąść i zwymiotować się na środku ulicy po około 5 minutach zawodnik skończył wymiotować wyciągnął telefon puścił piosenkę Sylwii Grzeszczak i pobiegł w bloki koło 6 LO
Godzina 3:12. Czerwona Skoda Fabia zatrzymuje się na środku pustego skrzyżowania.
Wysiada kierowca, rozkłada koc na asfalcie i siada jak na pikniku. Pasażerka wychodzi za nim z termosu i naleśnikiem w dłoni.
Siedzą przez minutę, patrząc w latarnię, po czym wsiadają z powrotem i odjeżdżają jakby nic.
Został tylko naleśnik.