Zanim zaczniecie hejt, to poczytajcie czasem odpowiedź na takie filmy. Mówi Zbigniew Harabin z Lasów Państwowych, Nadleśnictwo Daleszyce:
"Panów znamy. Śmieci są już przez nich sprzątnięte. Nieporozumienie polegało na tym, że jest to punkt zborny smieci Nadleśnictwa, a Panowie myśleli, że jest to publiczne miejsce składowania śmieci. Dlatego autorce tak łatwo przyszlo zarejestrowanie tej sytuacji, ponieważ oni wcale się z tym nie kryli. Codzienność jest zgoła odmienna w tej kwestii, ale dziekujemy za wrażliwość społeczną."
Pozostaje tylko pytanie, czy faktycznie nie wiedzieli (była tam jakaś tablica "punkt zborny śmieci" - bez określenia dla kogo, czy w ogóle nie oznakowane), czy zrobili to z premedytacją, a tylko tłumaczyli się nie wiedzą (a posprzątali, bo ich przyłapano).
Ale tego już się raczej nie dowiemy (choć chce wierzyć, że jednak opcja pierwsza).
tylko z tego nie wynika na 100 % czy oni to przywiezli czy wyworza czy ogladaja...
Wiadomo ze na 99% przywiezli, ale czy to wystarczy na material dowodowy na mandat?
Jeśli faktycznie mieli zabrać te śmieci to super, chwała im, ale jeśli jednak dorzucili swoje do tej gromady to wiadomo co...