Zdziwiłbyś się, bo prawko mam od przeszło 17 lat i robię po 40k km rocznie i nie jedno już w życiu widziałem właśnie przez takie "na ostatnią chwilę". Szkoda tylko że później piesi latali w powietrzu albo blacha wyginała się jak nadepnięta puszka po coli. Kierowcy później żałowali i mówili, że można było stanąć ale było już za późno. Przyszłoby Ci ratować tych ludzi po wypadku to zmieniłbyś zdanie i na prawdę NIE ŻYCZĘ Ci żeby kiedyś Twoje dziecko właśnie przez takie późne pomarańczowe znalazło się przed maską takiego rozpędzonego auta, bo ktoś chciał jeszcze przelecieć w ostatniej chwili. Zapraszam do dyskusji jeśli chcesz i na drogi, a pokażę Ci że można wyhamować "na późnym pomarańczowym" i to bez pisku opon o stwarzania zagrożenia, że ktoś wjedzie Ci do tyłka.
Na wstępie, skoro jesteś takim doświadczonym kierowcą - przyuważyłeś, że każde skrzyżowanie posiada bufor czasowy pomiędzy zmianą poszczególnych świateł? Jeśli na jednej drodze włącza się światło czerwone, to na drugiej (krzyżującej się z nią) światło pomarańczowe a następnie zielone włącza się z kilkusekundowym opóźnieniem. Opóźnienie to jest zależne od wielkości skrzyżowania i od indywidualnych ustawień (które to są zazwyczaj kiepskie, niestety).
Mówiąc inaczej - zarówno piesi jak i inne pojazdy miały zielone światło po kilku sekundach a więc wtedy kiedy samochód opuścił już skrzyżowanie. Właśnie po to jest ten bufor.
Samochód który wjedzie na duże skrzyżowania na wczesnym pomarańczowym świetle - wyjeżdża z niego wtedy, kiedy na jego sygnalizatorze już dawno jest światło czerwone. A jednak wszystko jest zgodne z prawem. Po to są te bufory.
Tekst o dziecku potrąconym przez taki samochód jest raczej mało rozsądny. Nie mówimy tutaj o wjechaniu na czerwonym świetle które "pali się" już od kilku sekund.
Jest jeszcze jedna sprawa - mianowicie czas mijający od włączenia się światła pomarańczowego do włączenia się światła czerwonego. Z własnego doświadczenia wiem, że wiele nowych samochodów jadąc z przepisową prędkością nie jest w stanie wyhamować tak, aby zatrzymać się za sygnalizatorem a nie na środku skrzyżowania. Użytkuję kilka nowych samochodów - nowe auta osobowe segmentu B, C, D i wyżej - zazwyczaj są w stanie wyhamować przed czerwonym. Ale już samochody dostawcze - po prostu nie. Niezależnie od tego czy "paka" jest pusta, czy pełna. Po prostu nie wyhamują i już.
I nie mówię tu o 20 letnich gruchotach w których nikt nie dba o hamulce, tylko o nowych, maksymalnie kilkuletnich samochodach z regularnym serwisem na najlepszych częściach. Po prostu tak to wygląda. Podobnie sprawa ma się ze starszymi pojazdami osobowymi. Tam hamulce są zdecydowanie gorsze niż w nowych samochodach (nie licząc pewnych wyjątków, jak zawsze) i sytuacja wygląda tam podobnie. O starszych autach dostawczych typu lublin to już nawet nie mówię...
Jeżeli masz prawo jazdy 17 lat i wykręciłeś przez ten czas prawie 700kkm to nie uwierzę, że Ty nigdy nie przejechałeś na wczesnym czerwonym lub późnym pomarańczowym. Celowo, lub nie, ale po prostu nie wierzę, że Ci się to nie zdarzyło.
Nie wierzę też, że nie zdarzyło Ci się najechanie na linię ciągłą. Albo przekroczenie dopuszczalnej prędkości o kilka kilometrów na godzinę. A przyjąć możemy, że zagrożenie bezpieczeństwo tych sytuacji jest identyczne - czyli prawie żadne.
Po prostu, to są sytuacje z którymi styczność miał każdy kierowca który dużo jeździ, a jeśli mówimy o kierowcy kulturalnym - to zazwyczaj miało to miejsce przez zwykłą nieuwagę.
Chciałem zrobić stopklatkę pokazującą Ci, że przód samochodu wjechał prawdopodobnie na pomarańczowym świetle, więc i kierowca zapewne był pewny, że wjechał na skrzyżowanie na pomarańczowym, ale usunąłeś film (nie rzucam się o to - wg mnie to nawet dobrze).
Tak jak pisałem - nie wykorzystujcie tej strony do piętnowania zachowań przy których nie było jakiegokolwiek zagrożenia. To się może zdarzyć każdemu, tak niedzielnemu kierowcy jak i kierowcy zawodowemu. Wrzucajcie tutaj filmy rażących przewinień, które ewidentnie wynikają z celowej bezmyślności kierowcy. Bo właśnie takie zachowania trzeba piętnować.
Kierowco z kamerą.
Wyluzuj.
Bo ktoś kiedyś nagra jak najeżdżasz kilka centymetrów na linię ciągłą. Lub gdy przejeżdżasz na późnym pomarańczowym świetle... Albo też przechodzisz przez jezdnię w odległości 95 metrów od najbliższych pasów. Lub cokolwiek innego.
Kierowca golfa nie spowodował jakiegokolwiek zagrożenia. Nikogo nie rozjechał. W nikogo nie uderzył.
Ot, wyszło jak wyszło. Gdybyś jeździł jak normalny kierowca (a nie tak jak w Twoim przypadku - jako niedzielny kierowca), to zapewne i Tobie zdarzyłaby się w życiu taka sytuacja.
Ale komu ja to mówię...
Zdziwiłbyś się, bo prawko mam od przeszło 17 lat i robię po 40k km rocznie i nie jedno już w życiu widziałem właśnie przez takie "na ostatnią chwilę". Szkoda tylko że później piesi latali w powietrzu albo blacha wyginała się jak nadepnięta puszka po coli. Kierowcy później żałowali i mówili, że można było stanąć ale było już za późno. Przyszłoby Ci ratować tych ludzi po wypadku to zmieniłbyś zdanie i na prawdę NIE ŻYCZĘ Ci żeby kiedyś Twoje dziecko właśnie przez takie późne pomarańczowe znalazło się przed maską takiego rozpędzonego auta, bo ktoś chciał jeszcze przelecieć w ostatniej chwili. Zapraszam do dyskusji jeśli chcesz i na drogi, a pokażę Ci że można wyhamować "na późnym pomarańczowym" i to bez pisku opon o stwarzania zagrożenia, że ktoś wjedzie Ci do tyłka.