W Silesia City Center to standard, jak chyba na każdym parkingu przy centrum handlowym. Zastanawia mnie tylko dlaczego właściciele obiektów na to pozwalają. To oni decydują o incydentach na ich terenie i sposobie rozwiązania problemu. Mogą wezwać policję, która odpowiednim mandatem nagrodzi troglodytę. Zarządca może również wynająć firmę, która w sposób szybki i sprawny odholuje wozidełko na odpowiednio płatny parking. Jakby właściciel musiał przejechać komunikacją miejską całe miasto, odebrać pojazd i usłyszał by kwotę do zapłaty to nóżki by się zrobiły wiotkie. Następnym razem zabrał by autko ze sobą na zakupy do reklamóweczki. Problemem na razie jest ochrona obiektu i osoba odpowiedzialna za takie incydenty. Ten drugi udaje głupka i nie widzi problemu, boi się podjąć odpowiednie kroki a ochrona to jakieś ciamajdy na których garnitury wiszą jak szmaty. Ochrona potrafi jedynie zaglądać kobietom w torebki i uczniom w plecaki a niepokornych kierowców "proszą o przestawienie pojazdu" zaraz po tym jak właściciel sobie coś zje, zrobi zakupy i zrelaksuje się. Haha. Równie dobrze mogli by wydawać polecenia: "proszę przestawić pojazd jak nabierze Pan ochoty lub po zamknięciu centrum jak pojedzie Pan do domu". Bohatery. Dziewczyna idzie sama - zaglądają jej do torebki. Idziemy razem, ja z torbą i reklamówką, ona z torebką - ochrona jest nagle zajęta i coś chyba w ogóle ma na bucie więc musi się schylić. Tak więc wracając do sedna, ochrona chyba w ogóle boi się zwracać uwagę parkującym a co dopiero interweniować bo dostał by w nos jeden z drugim i okazało by się, że cała kadra zabezpieczająca teren jest na miesięcznym L4.
10.01.2018 kierowca zaparkował na parkingu SCC, ale chyba miał halucynacje bo w miejscu w którym stanął nie było strefy wyznaczonej na parkowanie, uniemożliwiając tym samym wyjazd samochodom które zaparkowały przed nim.
W Silesia City Center to standard, jak chyba na każdym parkingu przy centrum handlowym. Zastanawia mnie tylko dlaczego właściciele obiektów na to pozwalają. To oni decydują o incydentach na ich terenie i sposobie rozwiązania problemu. Mogą wezwać policję, która odpowiednim mandatem nagrodzi troglodytę. Zarządca może również wynająć firmę, która w sposób szybki i sprawny odholuje wozidełko na odpowiednio płatny parking. Jakby właściciel musiał przejechać komunikacją miejską całe miasto, odebrać pojazd i usłyszał by kwotę do zapłaty to nóżki by się zrobiły wiotkie. Następnym razem zabrał by autko ze sobą na zakupy do reklamóweczki. Problemem na razie jest ochrona obiektu i osoba odpowiedzialna za takie incydenty. Ten drugi udaje głupka i nie widzi problemu, boi się podjąć odpowiednie kroki a ochrona to jakieś ciamajdy na których garnitury wiszą jak szmaty. Ochrona potrafi jedynie zaglądać kobietom w torebki i uczniom w plecaki a niepokornych kierowców "proszą o przestawienie pojazdu" zaraz po tym jak właściciel sobie coś zje, zrobi zakupy i zrelaksuje się. Haha. Równie dobrze mogli by wydawać polecenia: "proszę przestawić pojazd jak nabierze Pan ochoty lub po zamknięciu centrum jak pojedzie Pan do domu". Bohatery. Dziewczyna idzie sama - zaglądają jej do torebki. Idziemy razem, ja z torbą i reklamówką, ona z torebką - ochrona jest nagle zajęta i coś chyba w ogóle ma na bucie więc musi się schylić. Tak więc wracając do sedna, ochrona chyba w ogóle boi się zwracać uwagę parkującym a co dopiero interweniować bo dostał by w nos jeden z drugim i okazało by się, że cała kadra zabezpieczająca teren jest na miesięcznym L4.