Dyslektyk, bo czyta "zakaz" jako "nakaz". Nie po raz pierwszy, jak widzę. Współczuję tym, którzy muszą mu tłumaczyć na co dzień, że "nie" to nie to samo, co "tak".
Widziałem tego gościa, jak 26.02 br. około 12:00 jechał Wielkopolską na Karwinach lewym pasem i gadał przez komórkę, też miał przepisy w tylnej części ciała. Datę zapamiętałem, bo wracałem z cmentarza.
Dyslektyk, bo czyta "zakaz" jako "nakaz". Nie po raz pierwszy, jak widzę. Współczuję tym, którzy muszą mu tłumaczyć na co dzień, że "nie" to nie to samo, co "tak".